O mnie

Moje zdjęcie
ot, jestem! wiecznie rozczochrane, z milionem pomysłów. --Chcesz coś?! Pisz: kalinalpg@interia.pl

18 lut 2011

o tym i owym.

W kwestii zdjęcia z poprzedniego postu. Szłam sobie na zajęcia do szkoły godzina 6 rano...(ach ta Nowa Huta wspaniale odległa), mgła jak jasny piernik...i wyłoniła się czerwień ławki. Cyk! poszło. Niestety z uwagi na mgłę wyszło...mgliście. Ładny kadr wszystko ładne tylko ta cholerna mgła. Nie śliczna podnosząca się, tylko dym szarobury. Ostatnie powiewy jesieni. Miałam pokazać mgliste a co, jednak tęskniący za mną i wołający z biurka Intuosik powiedział: stop! miałaś więcej gmerać w psh. I tak uległam przekomiksowując je.


Książki, książki, książki. Są u mnie w na półce na biurku, pod biurkiem, w wersalce i powoli ogarniają też łazienkę. Praca w księgarni, przyjaźń z drukarzami - ach no szaleństwo! Książki są więc wszędzie. Czytam symultanicznie. Wszystko na raz, bo nowości jak na złość przychodzą falami. Następuje książkowe tsunami i ja dostaję paranoi bo nie wiem od czego zacząć.A mogę mieć wszystko! Ostatnio krążę wokół PRL, Pomorza i tych jak dla mnie tajnych przez poufne spraw do których nigdy nie sięgał podręcznik do historii. Na tapecie więc wciąż mam "Trójmiasto" Przewodnik krytyki politycznej.
Forma przystępna, książka mała, w środku rozmowy. Nie lubię wywiadów, ale przyciąganie pomorskie nie skończyło się z dniem opuszczenia Gdańska i ciekawość pokonała niechęć do formy. Okładka czerwona, z dźwigiem stoczniowym. Ach jak piękne są dźwigi w drodze na Stogi! W życiu nie spodziewałabym się, że tak okrutnie spodoba mi się coś, czym do tej pory gardziłam - pejzażem industrialnym. Niesamowicie kolorowe urządzenia, opustoszałe i samotne doki i długi widok, stoczniowy przekrój z tarasem na otwarte morze. To chyba magia STOCZNI! Bo o stoczni dużo jest w przewodniku. Wszystko się wokół niej kręci.(Nie dziwota!) Tak żal mi było tych pordzewiałych hal. Taki sam smutek ogarnia mnie w Katowicach. Wydaje się jakby budynki się skarżyły i płakały, kiedyś zaludnione a dziś takie puste i samotne. Czy wiecie, że gdy działała Stocznia to pracowało w niej w sumie 22 tysiące ludzi?! Kiedy byłam w Gdańsku w wakacje nie przyszło mi do głowy, że na teren stoczni można już teraz wejść bez przepustek, ani nawet bez dokumentów. Możnabyło a ja tylko warowałam pod bramą. Innym razem. Mam nadzieje, że jeszcze będzie tam stać.
Interesującym jest też fakt, że jest to nie tylko książka o "Solidarności", ale o architekturze i kulturze, byłej i obecnej. Obok siebie pojawiają się postacie, które żywią do siebie wyraźny żal za postawy w przeszłości. Moja mglista wiedza na temat tamtych wydarzeń dostała od tej książki prosto w ryj. Ludzie Ci nagle przestali być papierowi i wycięci z kalendarium. Nie zdawałam sobie sprawy, jak wielkie istniały wtedy podziały po stronie Solidarności, Kościoła - teraz ten kocioł nabrał realności - po prostu po ludzku się poplątał (w moich oczach to wszystko).
Odnoszę też wrażenie, że przewodnik jest także rozliczeniem się z Miastem Gdańsk, wołaniem o pomoc, żeby Stoczniowe tereny i miejsca pod zabudowę traktować z większą uwagą. To wołanie o ratunek i o porządek. I praworządność, bo praworządność została zadeptana przez pieniądz - widzę to choćby bo inwestycjach developerskich w Krakowie.
To także książka o długoletnim (co ja mówię?! wielowiekowym!)wypracowywaniu WOLNOŚCI.

Jednym zdaniem: cholernie polecam!





P.S. Moja stocznia:

2 komentarze:

Ja nowa milnova pisze...

Krótko - zachęciłaś mnie :)

Martyna pisze...

Stoczniowe dźwigi to stały krajobraz Gdańska (z resztą chyba na liście UNESCO), ale i tak wkrótce znikną, bo miasto nie ograniczyło maksymalnej wysokości zabudowy na terenach postoczniowych i jak jakiś deweloper będzie miał chęć to zbuduje wieżowiec i krajobraz szlak trafi.
Studia rzuciłam, ale temat mnie wkręcił.
A książkę nabędę ;)


-
Wszystkie zdjęcia zamieszczone na moim blogu są MOJĄ WŁASNOŚCIĄ, nie można ich kopiować bez mojej zgody. Materiał autorski podlega ochronie prawnej.

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu